piątek, 31 stycznia 2020

Znowu u okulisty

Pamiętam jak prawie rok temu okulistka powiedziała, że Mati ma zdrowe oczka i nie musimy już przyjeżdzać.
Jednak w grudniu jak byłam u neurologa powiedziałam o tym, że młody przechyla głowę i lekarz powiedział, żeby skontrolować wzrok i słuch.
Więc Jacek zarejestrował nas na 30ego, z rana jeszcze musiałam się stawić na tradycyjnej wizycie w urzędzie pracy, gdzie po raz kolejny dowiedziałam się, że pracy dla mnie nie ma.
Mateuszek w drodze usnął, ale kiedy go wzięłam na ręce, to się rozbudził.
Poszliśmy do rejestracji, gdzie okazało się, że jesteśmy pierwsi i mamy czekać.
Od 9:30 czekaliśmy,chodziliśmy z Matim po korytarzu i prowadziliśmy go.


Pani Doktor przyszła o 11ej i najpierw dzieci do zakroplenia kropli a my czekamy i czekamy.
Młody zjadł 2 deserki i trochę bułki, bo był głodny.
Poprawił cysiem i dalej nas nie wołają.
W końcu jak zasnął, to nas zawołali.
Okulistka zapytała z czym przyjechaliśmy i mówi, że Mati powinien mieć zakraplane w domu krople, a dopiero potem przyjechać.
Nikt nam o tym nie powiedział.
W końcu doktor powiedziała, że chce Matiego zobaczyć, jak będzie kontaktowy.
Jak on zasnął, to raptem ma być kontaktowy?
Przecież to nie robot, nie da rady obudzić dziecka, które jest śpiące.
Nie pozostało nam nic innego, jak czekać aż choć troszkę się wyśpi.
Po 40 minutach udało nam się Matiego obudzić, na tyle, żeby można było go zbadać.
Więc znów weszliśmy do gabinetu.
Pani poświeciła mu latarką, stwierdziła, że nie ma zeza i nie ucieka mu oczko.
Wypisała receptę na atropinę, którą mamy zakraplać przez 3 przed wizytą i wyznaczyła wizytę na 20 lutego.
Tu Mati czyta receptę :)
Także nic nie zalatwiliśmy, a musimy jeszcze raz przyjechać.

niedziela, 19 stycznia 2020

WOŚP

Co prawda finał był tydzień temu, ale ja dopiero dziś mam chwilę, aby o tym napisać.
Z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy jestem związana od 8 lat, kiedy moje dzieci chciały być wolontariuszami, a ja poszłam z nimi jako opiekun.
Od kilku lat sama też jestem wolontariuszem.
Kiedy w 2018 kwestowałam i zbierałam datki zbliżeniowo podczas aukcji, nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo sprzęt zakupiony przez Orkiestrę będzie potrzebny mojemu synkowi.



Jak widać Matiego inkubator podarowany przez WOŚP
Pompa do kroplówki, kardiomonitory również zakupione przez WOŚP. 
Nie mówiąc o tym, że od kilkunastu lat dzięki Orkiestrze noworodki mają profilaktyczne badanie słuchu. 


Dlatego w tym roku bardzo chciałam być wolontariuszem, aby choć w niewielkim stopniu się odwdzięczyć za dobro.
Nie wiedziałam, jak będzie z Matim, bo pomimo, że ma już 15 mcy, to nie zostaje beze mnie dłużej niż na 2-3 godziny.

Wyszłam z Darią rano przed kościół, po pewnym czasie wróciłyśmy do domu na śniadanie.
Potem znów przed kościołem kwestowałyśmy, jedna Pani dała Darii czekoladki.
Były 2 nieprzyjemne komentarze, ale nie popsuło nam to humoru.
Wróciłyśmy do domu na obiad i znowu przed kościół.
Stamtąd przeszłyśmy po mieście i korzystając z życzliwości Pań z "Innej Bajki" i dostałyśmy kawę i herbatę.
Pozbierałyśmy datki na ulicy, a potem poszłyśmy się zagrzać w "Papoo" gdzie poczestowano nas herbatą.
Chwilę jeszcze pochodziłyśmy i przeszłyśmy do Sztabu się rozliczyć. 
Po powrocie Mati mnie nie odstępował na krok, bo w sumie z 2 przerwami cały dzień byłam poza domem. 
Wróciłyśmy zmęczone, ale szczęśliwe. 

wtorek, 14 stycznia 2020

Moje początki laktacji

Miałam o tym napisać w zasadzie jak tylko założyłam bloga, ale ciągle czasu brak, a to inne tematy i tak zawsze było coś innego do napisania.

Jakiś czas temu napisała do mnie jedna z Was (niechcący skasowałam komentarz, zamiast go zatwierdzić) żebym napisała, jak mi się udało karmić piersią?

Z perspektywy czasu myślę, że gdyby to było moje pierwsze dziecko, to pewnie szybko bym się poddała i przeszła na mm.
Jeszcze będąc w ciąży wyobrażałam sobie jak to popłynie rzeka mleka, Mati się przyssie i będzie fajnie.
Nauczona doświadczeniem kupiłam sobie maść w razie bólu po karmieniu.
Nikt jednak nie przewidział, że ciążę będzie trzeba rozwiązać wcześniej i mój organizm nie był nastawiony na karmienie.
Pamiętam jak  obudziłam się koło 10, gdy przyszła do mnie Pani z noworodków i mówi :sprawdzimy, czy jest mleko?
Nacisnęła i stwierdziła, że jeszcze nie ma.
Zostawiła mi pojemnik z tekstem, żebym odciągała i sobie poszła.
A ja miałam takie tylko doświadczenie, że przy wcześniejszych dzieciach nadmiar mleka ściągałam w pieluchę i zupełnie nie wiedziałam jak się do tego zabrać.
Próbowałam masować i odciągać ręką, ale krople były gęste i lepkie i więcej zostawało na ręku niż w pojemniku.
A jak już udało mi się trafić do pojemnika, to zaraz zasychały.
Powoli zaczynałam się załamywać, tym bardziej, że tylko ode mnie wymagano, a nikt mi nie pomógł.
Poprosiłam o strzykawkę, ale nie udało mi się odciągać, bo musiałam plackiem leżeć przez 12 godzin po cc.
Następnego dnia położna mi rzuciła tylko, żebym co 2-3 godziny próbowała odciągać w systemie 3-5-7
Dopiero jak koło południa zobaczyłam Mateuszka w inkubatorze, dotarło do mnie, że go urodziłam, że jestem mu potrzebna, że on walczy, więc i ja muszę zawalczyć o mleko dla niego.
Zawzięłam się, J mi kupił herbatkę na laktację, zaczęłam pić 3 butelki wody na dobę i pod wieczór pierwszy sukces.
Po 30 minutach odciągania ręką 3 ml.
Od razu poszłam na wcześniakowy oiom z pojemniczkiem, a Pani od razu małemu wlała do buzi.
Zachęciła mnie do dalszego odciągania i przynoszenia mleka nawet w nocy.
Z uporem maniaka co 3 godziny odciągałam przez pół godziny ręką w systemie 3-5-7 i tak pod wieczór miałam 5ml, czyli tyle ile wtedy starczyło maluszkowi, aby nie był głodny.
W nocy nastawiałam sobie budzik i prosiłam Panią na łóżku obik, że jak nie słyszę, to niech mnie budzi, jak usłyszy i tak było, że czasem mnie szarpała za ramię.
No i rano udało mi się odciągnąć prawie 10 ml :)
Kolejnego dnia dowiedziałam się, że dobrze przed odciąganie skoczyć pod prysznic, wtedy łatwiej idzie.
Za każdym razem było więcej siary.
4 dnia życia Mateuszka mogłam go po raz pierwszy przytulić, dostałam go na kangurowanie.
Po powrocie od niego mega sukces, prawie 30 ml 😍
Na 5 dzień koleżanka mi pożyczyła ręczny laktator i dowiedziałam się, że dobrze na laktację wpływa femaltiker, więc poprosiłam Jacka, żeby mi kupił.
No i mogę powiedzieć, że to był pierwszy sukces laktacyjny 50 ml za jednym razem.
Następnego dnia po raz pierwszy pozwolono mi Mateuszka przystawić do piersi, co wcale nie było takie lekkie i proste.
Musiałam usiąść na krześle, dostałam na nogi poduszkę-rogal do karmienia, na to flanela.
Dopiero wtedy wyjęli małego z inkubatora i go położyli.
Trzeba go było ruszać po brodzie, aby się przebudził i otworzył buzię.
Niestety rozmiar mojego biustu w tym wypadku był dużą przeszkodą, bo kiedy próbowaliśmy go przystawiać to miał odruch wymiotny, albo zamykał buzię.
W końcu po jakiś 20 minutach udało się, że złapał i nawet zaczął ssać i zaraz zasnął ze zmęczenia, ale jeszcze go trzymałam i przytulałam.
Po powrocie na salę odciągnełam laktatorem ręczny rekordową ilość mleka, 80ml
Taki był nasz pierwszy tydzień karmienia.
Mam nadzieję, że innym Mamom wcześniaków pomoże ten post.

sobota, 11 stycznia 2020

Plac zabaw w zimie

W tym roku jaka zima jest każdy widzi, toteż korzystając z pogody chodzę z młodym na plac zabaw.
On jest teraz na takim etapie, że uwielbia się wspinać i być w ruchu.
















Staramy się korzystać z pogody i jak dopisuje i więcej spacerować, albo pójść na plac zabaw. 





wtorek, 7 stycznia 2020

Postanowienia noworoczne

Jak co roku, tak i w tym zrobiłam listę postanowień noworocznych.
Choć wiem, że nie wszystko mi się uda zrealizować, ale jak mam to wszystko zapisane, łatwiej mi będzie się zmobilizować.
Moje postanowienia na 2020 rok :

1. Przeczytać minimum 52 książki (w ubiegłym roku jakoś tak na początku nie miałam głowy, a potem nie miałam kiedy i tylko 11 książek przeczytałam) na dzień dzisiejszy czytam 4 książkę, więc może w tym roku się uda.

2. Schudnąć do wagi 2 cyfrowej ( możecie się śmiać lub nie, bo już w swoim życiu odchudzałam się wielokrotnie, ale zagadam problemy i waga niestety wraca). Nie mam co ukrywać, jest mnie dużo za dużo i przeszkadza mi to.

3. Dokończyć sweterek na drutach...
Ech... Aż mi wstyd, w ciąży prawie cały czas leżałam, dopiero we wrześniu wzięłam się za sweterek dla Matiego i zdazylam zrobić tył i dwie części przodu.
Zanim się wzięłam za dokończenie wyrósł, teraz 3 mce temu zaczęłam kolejny i tak mam plecy i 1 cześć przodu i na tym zakończyłam.
Mam też kolejny zaczęty i nie dokończony

4. Zadbać o zdrowie = badania profilaktyczne : morfologia, cytologia, usg lub mammografia piersi, wizyty u dentysty, okulisty i innych specjalistów (dziewczyny dbajmy o siebie, mamy dla kogo żyć).

5. Podnieść kwalifikacje zawodowe poprzez regularne kursy szkoleniowe.

6. Wrócić do zumbowania i innych ulubionych aktywności fizycznych.

7. Wrócić do jazdy na rowerze.

8. Skakać przez morskie fale.

9. Zrobić anioła na śniegu.

10. Cieszyć się z małych rzeczy

A czy Wy macie jakieś postanowienia?
Udało Wam się coś zrealizować w ubiegłym roku?

czwartek, 2 stycznia 2020

Nowy Rok rozpoczęliśmy w Innej Bajce

Zaraz po Nowym Roku zapisaliśmy się na " Gordonki" w Innej Bajce.
Z powodu przeziębienia/gorączki/ząbkowania nie chodziliśmy co najmniej 2 tygodnie na zajęcia, więc Mati jak zobaczył gdzie jest , od razu poraczkował się bawić.

Pobawił się kilka minut i Pani zaprosiła nas na zajęcia,  gdzie młody był w swoim żywiole.




 

Po zajęciach Matiego ulubione tosty z szynką, serem i ketchupem




A ja zamówiłam moją ulubioną latte, tym razem karmelową :)
Polecam Wam szczerze.
Mateo tradycyjnie jeszcze się troszkę pobawił, zasnął przy cysiu i wróciliśmy do domu.



Spontaniczny wyjazd do Kazimierza

 Dzisiaj postanowiliśmy pojechać do pobliskiego Kazimierza Dolnego, niestety pogoda nie dopisała,padało i było zimno, więc tylko przeszliśmy...