czwartek, 30 kwietnia 2020

Kolorowy ryż - sensoryczne zabawy w domu

Od pewnego czasu obserwuje profil @motykakasia na instagramie. Kasia jest mamą 2 dzieci, animatorką zabaw i bardzo kreatywną osobą.
Pozwolę więc sobie napisać o ostatnio podejrzanej u niej zabawie.
Kasia pokolorowała ryż i ponaklejała w piaskownicy rurki od papieru, żeby jej synek mógł sobie sypać ten ryż.
Zrobiłam podobnie, ale Mati bawił się nie wykorzystując rurek.
Do zabawy użyłam 4 paczki ryżu po 150 g i 4 barwniki spożywcze, troszkę wody.




Nagrałam nawet filmik jak się młody bawi. 




Tutaj już 3 dzień bawi się ryżem. 
Daria mu pokazuje jak może sobie sypać do rurek. 

Tutaj 4 dzień zabawy ryżem 
Dziś bawił się 5 dzień, tyle, że częściowo już pomieszał ryż z piachem z piaskownicy i po zabawie definitywnie sprzątneliśmy, ale napewno wrócę do tej zabawy, bo Mati był zachwycony. 




poniedziałek, 20 kwietnia 2020

Wreszcie możemy pójść do parku

Tyle czasu Kwarantanny każdemu już wychodzi bokiem.
Nawet typowi domatorzy mają dość i chcą w końcu wyjść.
Dlatego gdy tylko ogłosili, że z zachowaniem odpowiedniej odległości i środków ostrożności możemy wyjść postanowiłam pójść do parku.



Wzięłam ziarenka dla ptaków, ale nie bardzo chciały podpłynąć. 

 Byliśmy chwilę u pawi, ale mają teraz okres godowy i okropnie głośno się nawołują.
Mateo jak usłyszał, to się popłakał i musieliśmy wyjść.
Mimo wszystko to bardzo udany spacer.
Tym bardziej doceniam po tylu tygodniach siedzenia w domu.

A Wy gdzie wyszliście na pierwszy spacer? 

sobota, 18 kwietnia 2020

Jak wyglądał wcześniak Mati

Kilka dni temu na koncie Pani Kasi na insta @strefa_wczesniaka można było przeczytać o wyglądzie wcześniaka i tak wspomnienia wróciły.
Zaczęłam sobie przypominać, jak wyglądał nasz wcześniak.
Przede wszystkim na ten widok człowiek nie jest przygotowany, żeby przeczytał nie wiem jakie mądre książki.
Mnie przygotowywał lekarz opiekujący się maluszkiem Doktor Sławomir, opowiadał, że młody ma podłączone 2 kroplówki : jedną z antybiotykiem, a drugą od żywieniową, że jest podłączony pod kardiomonitor, ale niewiele mi to mówiło.
Wydawało mi się, że wcześniak, to po prostu mniejszy człowiek.

Z jednej strony nie mogłam się doczekać, kiedy go zobaczę, z drugiej bardzo się tego bałam.
Kiedy stanęłam przed inkubatorem pierwsze co mi się rzuciło w oczy, to bardzo chude nóżki i rączki.




Skóra mocno czerwona, pełna meszku i taka jakby przejrzysta.
Widać przez nią było żyłki, żebra.
A jak oddychał robił mu się dołeczek pod żebrami.
Tutaj jego pierwsze zdjęcie zrobione przez Jacka (ja go zobaczyłam dopiero na drugi dzień) i wtedy profilaktycznie dostał tlen,


na szczęście po 4 godzinach nie był potrzebny, bo Mateo samodzielnie ładnie oddychał i miał dobrą saturacje.
Miał tak delikatną skórę, że jak ruszał nóżkami, to pomimo, że leżał na bawełnianych i flanelowych pieluszkach, macerowały mu się stópki i musiał mieć natłuszczane i nawilżane.
Zszokowało mnie też, jak mało ma tkanki tłuszczowej i nawet szyją taka chudziutka. 
Patrząc na niego miałam takie wyrzuty sumienia, że to ja zawiodłam jako mama, że chociaż leżałam, oszczędzałam się i brałam leki nie dałam rady go donosić. 
Mało tego, pod koniec ciąży już przestał się rozwijać, był uznawany za lekkiego hipotrofika, bo przez ostatnie 2 tygodnie ciąży zamiast przytyć z pół kilograma on jeszcze schudł. 
Do dziś mam wyrzuty sumienia, że musiał czekać 30 godzin zanim Mama do niego przyjdzie. 
Czytam dużo podobnych historii, w 90% przypadków mamy są zawożone przez personel po pionizacji, aby mogły zobaczyć swojego wcześniaka. 
Ja pomimo próśb nie zostałam zawieziona do swego synka, rano wyrywałam się, żeby do niego pójść, ale po ludzku się bałam. 
Dopiero jak była wizyta pediatryczna i neonatolog mi powiedział, że jest stabilnie poszłam do mojego synka. 
Nawet na portalach nie pisałam o synku i nie zamieszczałam zdjęć, bo nie wiedziałam, czy przeżyje. 
Zwłaszcza, kiedy pomimo podania immunoglobuliny poziom płytek krwi niebezpiecznie spadł. 
Dopiero kiedy w 4 dobie poziom płytek wzrósł wielokrotnie i synek dużo lepiej się czuł, a ja mogłam po raz pierwszy go kangurować i przytulić, to dopiero wtedy tak naprawdę poczułam, że jestem jego Mamą, tak namacalnie, mogłam go tulić w ramionach. 


Dotarło do mnie, że mam wspaniałego wojownika i ja też nie mogę się poddać, muszę być silna dla niego. 
Czy Wy też widzicie jak on się uśmiechnął, kiedy go przytuliłam 




poniedziałek, 13 kwietnia 2020

Lany poniedziałek we wspomnieniach

Dziś znalazłam zupełnie przypadkiem zdjęcie z Wielkanocy w 2004 lub 2005 roku.


Na tym zdjęciu jesteśmy z życzeniami u moich rodziców. 
Podejrzewam, że to 2005 rok, a już rok później w Wielkanoc Daria była Chrzczona. 
Przypomniały mi się takie 2 wspomnienia z mojego dzieciństwa związane z lanym poniedziałkiem. 
Pierwsza dotyczy mojego brata Ryśka, który co roku coś nowego wymyślał, żeby mnie oblać. 
Jednego roku, zanim na dobre się obudziłam znalazłam się w koszuli nocnej w wannie pełnej wody. To był naprawdę niezły pomysł na lany poniedziałek. 

A druga historia, którą opowiadałam już z 10 razy moim córkom, o tym, jak wybrałyśmy się z moją babcią do kościoła. 

Miałam wtedy 13 czy 14 lat, a Babcia była u nas na Wielkanoc i w Lany poniedziałek rano namówiła mnie, abyśmy razem poszły do kościoła.
W ogóle moja Babcia uczyła mnie, jak się modlić, była bardzo religijna i mnie ukierunkowała.
Oczywiście bałam się, że nas obleją, jak tylko wyjdziemy z bloku, ale Babcia przekonała mnie, że ze względu na nią jesteśmy bezpieczne.
W drodze do kościoła jakoś udało nam się przejść.
Po Mszy na spokojnie doszłyśmy do bloku, gdzie z klatki wyszło kilku chłopaków.
Pamiętam, że Babcia mówi : chłopcy nie wygłupiajcie się, starą babkę będziecie lać.
Jakie było Babci zdziwienie gdy polały się na nas butelki wody.
No i wróciłyśmy takie zmokłe kury do domu.
Oj wtedy chyba po raz pierwszy usłyszałam od Babci, co sądzi o takich młodych ludziach :)

Nasze Święta minęły za szybko.
A jak Wasze Święta?
A może macie jakieś ciekawe anegdoty, czy wspomnienia z nimi związane?

piątek, 3 kwietnia 2020

Spacer po lesie

Kiedy już się powoli zaczęłam przyzwyczajać do spacerów raz w tygodniu, przekonałam się do chodzenia po lesie. Wszedł w życie ten dziwny zakaz i nie wiadomo, kiedy nam będzie znów dane tak spacerować.
Owszem chodziłam dłużej niż przysłowiowe 30 minut, ale po pierwsze lubię spacer po lesie, a po drugie zmieniłam kierunek i trochę się zamotałam.
Od tego ciągłego siedzenia w domu to już człowiek ma dość, a taki mały człowiek chce na dwór iść i ciężko mu wytłumaczyć, że nie może.
W drodze do lasu z daleka widziałam dosłownie 1 osobę.
W lesie Mati rozglądał się ciekawie, zwłaszcza, że taki śmieszny ptaszek chował się w liściach i podskakiwał, a młody się z tego śmiał.
Zasnął dość szybko, więc postanowiłam nie iść tą samą ścieżką, tylko skręciłam w prawo.


 Szczerze to myślałam, że droga szybko skręci i wyjdę z lasu na jakieś osiedle.
No i tak szłam i szłam, zorientowałam sie6, że chyba za daleko weszłam w las.
Musiałam z wózkiem wspinać się na stromą Górę, wąską ścieżką.
Kiedy z niej zeszłam zaczęłam się kierować bardziej w stronę, z której przyszłam.


Widoki mi wynagradzały nerwy, jakie mnie ogarnęły na myśl o tym, że w zasadzie nie wiem, gdzie jestem.
Szłam już dobre pół godziny, aż zaczęłam się modlić, żeby Bóg wskazał mi drogę.
Możecie mi wierzyć lub nie, ale poczułam, że powinnam iść w prawo i zobaczcie, gdzie wyszłam.
Wyszłam prosto na Kościół, byłam niesamowicie wdzięczna. 
Postanowiłam podejść do kaplicy, gdzie trwa całodzienna adoracja. 
Akurat wyszedł Ksiądz i powiedział, że muszę zaczekać, bo jest w środku 5 osób i dopiero jak ktoś wyjdzie, to będę mogła wejść. 
Kiedy małżeństwo wyszło, weszłam na chwilę się pomodlić, nie przypuszczałam, że tak bardzo mi będzie brak spokojnej modlitwy w kościele. 
Dlatego tym bardziej doceniłam tą krótką chwilę. 
Cieszę się, że mogłam wtedy spacerować po lesie, widziec piękno przyrody. 
Czasem nie doceniamy takich podstawowych rzeczy. 

Spontaniczny wyjazd do Kazimierza

 Dzisiaj postanowiliśmy pojechać do pobliskiego Kazimierza Dolnego, niestety pogoda nie dopisała,padało i było zimno, więc tylko przeszliśmy...