sobota, 28 stycznia 2023

Na basenie

 Przez te ciągłe choroby, przeziębienia, alergie i inne, to w zasadzie od wakacji nie byliśmy na basenie.

Choć Mati nie bardzo chciał iść na basen, bo koniecznie chciał oglądać TV, ale obiecałam mu, że pojedziemy uberem.

Szczerze mówiąc,to zapomnieliśmy koła na basen, o czym przypomnieliśmy sobie w drodze. Na szczęście na miejscu okazało się, że jakieś dziecko zostawiło i możemy sobie pożyczyć różowego flaminga.

Mati go wypatrzył i jak Pani ratownik się zgodziła był w siódmy niebie.




Mati skakał do basenu, trochę się wygłupialiśmy, szaleliśmy, jedyny minus,to, że przygotowanie się do wejścia do wody zajęło nam 20 minut, więc w sumie w wodzie byliśmy niewiele ponad  pół godziny,bo musieliśmy wyjść,żeby zdążyć się wykąpać i ogarnąć, aby nie przekroczyć limitu godzinnego.
Synkowi się tak spodobało, że cały kolejny dzień mnie męczył o pójście na basen.
I kolejny raz poszliśmy w sobotę, tym razem było mniej ludzi, nie chłopaki tak, a co najważniejsze, mieliśmy swoje własne koło do pływania 🙂


Nauczeni poprzednim doświadczeniem, przed wejściem za bramkę zmieniliśmy buty i zdjęliśmy kurtki , aby było szybciej.
Tym razem przygotowanie do wejścia do wody zajęło nam 8 minut, więc mieliśmy więcej czasu na szaleństwa.
Skorzystałam z znajdującego się tam jacuzzi i masażu wodnego kolana.
Po wyjściu z basenu i wysuszeniu włosów postanowiliśmy pojechać na jedzenie do Maka.
Tak więc Mati miał pełne atrakcji zakończenie ferii.


Także połowę soboty miał zajęte atrakcjami,a ja myślę nad tym,żeby regularnie chodzić z nim na basen,bo coraz lepiej sobie radzi.
A Wasze dzieci lubią basen?
Chodzicie?

wtorek, 24 stycznia 2023

Drugi tydzień ferii - wizyta w Innej Bajce

Czy Wam też tak szybko czas ucieka?
Pierwsze 10 dni stycznia zdominowała nam grypa, zatoki i przeziębienie. Praktycznie wszyscy chorowaliśmy w mniejszym lub większym stopniu.
Mati z dnia na dzień lepiej się czuł, powoli zaczął jeść i odzyskiwać siłę.
Jednak jeszcze nie puszczałam go do przedszkola,bo bałam się, że od razu coś załapie.
Od 16 ego zaczęliśmy ferie, ale poza stopniowym wychodzeniem z domu, nie chciał ani gdzieś jechać,ani iść.
Więc starałam się organizować mu jakąś aktywność w domu.
Natomiast w drugim tygodniu ferii pogadałam z nim i poszliśmy do jego ulubionej Innej Bajki, w której ostatnio byliśmy w wakacje.
Panie go dawno nie widziały, stwierdziły, że dużo urósł i się zmienił.



Ja wypiłam moja ulubioną kawę latte,a Mati pobawił się z dziećmi i ze mną, wyszalał.






Szczerze mówiąc,choć byliśmy tam ponad trzy godziny, to nie bardzo chciał stamtąd wychodzić.



Wracaliśmy na piechotę i Mati co chwila mówił, że nie ma siły i go nóżki bolą,ale jak tylko widział ławkę,na której można siąść,to dostawał turbo przyśpieszenia.

czwartek, 5 stycznia 2023

Ciężki początek nowego roku

 Rok zaczął się z przytupem, myślałam, że w ubiegłym roku wyczerpaliśmy limit chorób, ale chyba nie.

W Sylwestra Mati zaczął okropnie furczeć i miał gorączkę.

Jak przechodziła mu gorączka, normalnie bawił się, grał. Gdy tylko gorączka rosła płakał, że go nóżki i głowa boli.

Niestety jak zwykle nie można się było dostać do lekarza.

Więc 2 stycznia Jacek z rana podjechał do przychodni, żeby zapisać młodego, bo telefon do przychodni jak zwykle nie odpowiadał.

Podjechaliśmy, pediatra go zbadała, zapisała 2 leki do inhalacji i powiedziała, że może to być grypa, żebym kupiła i zrobiła testy.

Jak widać,w zasadzie od razu Matiemu wyszła grypa typu A, więc zadzwoniłam do przychodni i Pani doktor zapisała lek przeciw grypie i kazała jak najszybciej go podać, żeby nie było powikłań.
Ciężko było Matiego przekonać,do wzięcia leku, bo musiałam mu wysypywać proszek z kapsułki.
A proszek okropnie gorzki,ale udało się Angeli przekonać go i podać.
Po inhalacjach najpierw kaszel się bardziej nasila,a potem stopniowo wycisza.
Niestety prawie nic Mati nie je, a ja go nie zmuszam,za to pilnuję go,aby pił.
Nawet chociaż łyczek co kilka minut, żeby się nie odwodnił.
Jest osłabiony i senny, a nóżki go okropnie bolą, aż płacze i nie może chodzić. Jak gdzieś chce być to musimy go nosić,bo nie ma siły.
Dopiero Ibuprom mu trochę przynosi ulgę.
Tak mi go szkoda i chciałabym,aby leki przyniosły ulgę i żeby tak nie cierpiał.
Nie lubię jak dzieci chorują, człowiek się czuje wtedy taki bezradny.

środa, 4 stycznia 2023

Postanowienia noworoczne

 Boże jak ten czas szybko leci,ten ostatni rok minął mi momentalnie, może dlatego, że tyle się działo.

Życzę Wam spokoju, zdrowia i pomyślności na ten Nowy Rok.

U nas końcówka roku i początek nowego mocno chorobowo, oby dalej było lepiej.

Najpierw podsumowanie poprzedniego roku i postanowień.

1. Ponownie przeczytać 52 książki w ciągu roku.


Powiem Wam, że uważam, że się udało ponieważ przeczytałam 51,5 książki.

52 książka starego roku, była też 1 książką nowego roku.

2. Wrócić do wagi dwucyfrowej, moim marzeniem jest ujrzeć 88 kg.

Tutaj totalna porażka,ale też nic nie robiłam poza gadaniem w tym kierunku.

3. Przez 30 dni z rzędu robić 10000 kroków.

Miałam doping od koleżanki Anki, w zasadzie Ani, a że razem łatwiej,to udało się.

4. Bardziej dbać o zdrowie: morfologia, cytologia, usg,rodzinny, ginekolog, dentysta, endokrynolog.

Tutaj też się badałam regularnie i jeszcze był dermatolog,potem chirurg ( wycięcie zmian skórnych). Po odebraniu wyniku usg piersi doszedł onkolog i chirurg onkolog. No i żeby już był pakiet ortopeda i gastrolog.

5. Znaleźć czas dla siebie na maseczki,peelingi, balsamy, masaże.

Początek roku był obiecujący,a potem nie pykło.

6. Przespacerować 100 km.

Tutaj nie wiem,czy mi się udało,bo padła mi w sierpniu opaska ,a miałam do sierpnia 70 km,więc tak naprawdę nie wiem.

7. Pojechać gdzieś pociągiem




Udało się. Pojechałam z Angeliką i Matim do Dęblina i zwiedzaliśmy Muzeum Sił Powietrznych.

Jak wygospodaruje więcej czasu,to w końcu o tym napiszę na blogu.

8. Wizyta w stadninie koni.

Nie udało się.

9. Wrócić do systematycznej aktywności.

Niestety przez kontuzję i problemy zdrowotne nie udało się.

10. 100 godzin w lesie.

Nie wiem,czy 2 były.

Fakt, że mam teraz dużo dalej do lasu,ale i zapał mi trochę minął.


A teraz postanowienia na nowy rok 2023:

1. Przeczytać 52 książki,w tym 10 książek tzw." literatury klasycznej", 10 z regału wstydu i 5 z kupionych .

2. Schudnąć do 85 kg dla siebie, dzieci a przede wszystkim dla zdrowia.

3. Dbać o siebie: 7 godzin snu, minimum 2 l wody, regularne badania, jakaś aktywność fizyczna. I dbać o dzieci: zapisać na potrzebne wizyty, konsultacje itd.

4. Nauczyć się robić na szydełku.

5. 45 godzin w lesie ( jak zdrowie pozwoli) lub 45 godzin tańca.

6. Wizyta w stadninie koni.

7. Znaleźć czas tylko dla siebie,30 minut dziennie, codziennie. Nawet na przysłowiowe nic nie robienie, gapienie się w sufit, taki czas tylko dla mnie, bez pytań, wołania i że ktoś coś ode mnie chce.

8. Zrobić coś szalonego np. lot balonem.

9. Częściej słuchać: innych, swojej intuicji,a co za tym idzie mniej mówić.

10. Wrócić do regularnego pisania na obu blogach.

W szczególności tutaj chciałabym wrócić do pisania dalej początków mego macierzyństwa z Matim.

Co bym sama sobie powiedziała,gdybym mogła się cofnąć do 2018 roku, mając tą wiedzę, jaką dziś dysponuję.

Co bym zmieniła i pisać o tych zwykłych , niezwykłych chwilach,kiedy Mati robi kolejny postęp.

Może dla kogoś to nic,ale ja wiem, że np pracował na to praktycznie codziennie przez 2 lata.

No i o takim zwykłym naszym życiu, że po ludzku jestem zmęczona,czasem mi nie chcę.

A czasem jak to moje córki mówią: nie wiem,czy się chwalisz,czy żalisz.

A Wy macie postanowienia?

A może robicie swoją mapę marzeń?


Spontaniczny wyjazd do Kazimierza

 Dzisiaj postanowiliśmy pojechać do pobliskiego Kazimierza Dolnego, niestety pogoda nie dopisała,padało i było zimno, więc tylko przeszliśmy...