czwartek, 5 stycznia 2023

Ciężki początek nowego roku

 Rok zaczął się z przytupem, myślałam, że w ubiegłym roku wyczerpaliśmy limit chorób, ale chyba nie.

W Sylwestra Mati zaczął okropnie furczeć i miał gorączkę.

Jak przechodziła mu gorączka, normalnie bawił się, grał. Gdy tylko gorączka rosła płakał, że go nóżki i głowa boli.

Niestety jak zwykle nie można się było dostać do lekarza.

Więc 2 stycznia Jacek z rana podjechał do przychodni, żeby zapisać młodego, bo telefon do przychodni jak zwykle nie odpowiadał.

Podjechaliśmy, pediatra go zbadała, zapisała 2 leki do inhalacji i powiedziała, że może to być grypa, żebym kupiła i zrobiła testy.

Jak widać,w zasadzie od razu Matiemu wyszła grypa typu A, więc zadzwoniłam do przychodni i Pani doktor zapisała lek przeciw grypie i kazała jak najszybciej go podać, żeby nie było powikłań.
Ciężko było Matiego przekonać,do wzięcia leku, bo musiałam mu wysypywać proszek z kapsułki.
A proszek okropnie gorzki,ale udało się Angeli przekonać go i podać.
Po inhalacjach najpierw kaszel się bardziej nasila,a potem stopniowo wycisza.
Niestety prawie nic Mati nie je, a ja go nie zmuszam,za to pilnuję go,aby pił.
Nawet chociaż łyczek co kilka minut, żeby się nie odwodnił.
Jest osłabiony i senny, a nóżki go okropnie bolą, aż płacze i nie może chodzić. Jak gdzieś chce być to musimy go nosić,bo nie ma siły.
Dopiero Ibuprom mu trochę przynosi ulgę.
Tak mi go szkoda i chciałabym,aby leki przyniosły ulgę i żeby tak nie cierpiał.
Nie lubię jak dzieci chorują, człowiek się czuje wtedy taki bezradny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Miło mi będzie, jeśli podzielisz się ze mną swoją opinią

List do rodzica wcześniaka

 Rodzicu wcześniaka! Zbierałam się,by napisać do Ciebie już dawno,ale choć minęło już tyle lat,nadal nie lubię rozpamiętywać tego czasu. Wra...