Obecnie Bałtowski kompleks turystyczny zajmuje około 100 ha,a prowadzi do niego drewniana brama.
Warto zakupić bilety on-line,aby nie stać w kolejce do kasy.
Bilety wydrukowałam w domu ,w ciągu dosłownie 2 minut zostałam poproszona do kasy,gdzie Pani je aktywowała. Następnie dostaliśmy opaski, mapę kompleksu.
Na której Pani zaznaczyła w którym miejscu się znajdujemy , oraz skąd odjeżdżają autobusy przewożące wszystkich do zwierzyńca górnego i o której mamy tam być.
Następnie udaliśmy się śladami dinozaurów do Juraparku.
Mati nie wiedział , gdzie patrzeć,bo zewsząd otaczały nas Dinozaury.
Tłumaczył nam i sam sobie, za dinozaury wyginęły i to są takie posągi.
Synek był zachwycony, bo mógł blisko podejść, zobaczyć jakiej wielkości były i zrobić sobie zdjęcie.
Mati odpoczywa na kości dinozaura😍
Jest możliwość odgadnięcia,który dinozaur zostawił dany ślad w skale , jaki to dinozaur na zdjęciu?
Są też samochody z jurajskiego parku, wioska neandertalczyków i mnóstwo wielkich i całkiem małych dinozaurów. W dużej piaskownicy można pobawić się w archeologa i odkopać szkielet dinozaura.
Kolejno przeszliśmy przez sklepik z pamiątkami i gadżetami do prehistorycznego oceanarium.
Nie wiem,czy przez to, że było tam dosyć ciemno,czy dlatego, że musieliśmy chodzić w okularach 3D Mati po chwili zaczął się denerwować i chciał wyjść.
Więc wyszliśmy stamtąd jak najszybciej na plac zabaw.
Po drodze jest mnóstwo różnych atrakcji : karuzele małe i duże, trampoliny dla małych i dużych, kolejka górska, karuzela łańcuchowa duża i mała, mała tyrolka, pociąg, młyn, dmuchańce, zjeżdżalnie dmuchane, przejażdżka na koniu, rowerki wodne i wiele innych.
W kompleksie w wielu miejscach jest możliwość kupić jakieś jedzenie i picie, pokój malucha i sanitariaty.
Poszliśmy do pobliskiej restauracji,których jest 4 duże na terenie obiektu i wiele mniejszych punktów gastronomicznych.
A po obiedzie już zbieraliśmy się do zwierzyńca górnego,bo autobusy już były podstawione.
W autobusie był z nami przewodnik,który bardzo ciekawie opowiadał, jechaliśmy między zwierzakami niczym na safari.
Po powrocie ze zwierzyńca Mati jeszcze trochę się pokręcił, podjeżdżał na tyrolce i innych i zebraliśmy się do domu,bo zrobił się wieczór.
Napewno jeszcze tam wrócimy,bo nie obejrzeliśmy parku miniatur,wioski czarownic, zwierzyńca dolnego, rollercoastera i innych.
To była bardzo udana i pełna wrażeń wyprawa. Mati zasnął w aucie i spał do rana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Miło mi będzie, jeśli podzielisz się ze mną swoją opinią