Najcięższe były noce,pomijam fakt, że rozkładane krzesła dla rodzica jeżdżą po całej sali, skrzypią,a jak jak przekręcasz to z nich spadasz.
Najgorsze było to, że starsi chłopcy do późna grali w strzelanki i nawet jak Mati był mega zmęczony,to nie miał szansy usnąć.
Tak też w nocy z soboty na niedzielę miał przez sen pobierane badania na hormon wzrostu, zamiast 2,to 3 razy,bo w zasadzie jak tylko zasnął o 23 ej przyszła Pani pobrać krew.
Poziom kortyzolu wskazywał na to, że jeszcze jego organizm nie wszedł w fazę snu.
Byłam zła, że nikt nie egzekwował,żeby pacjenci szli spać.
Jedynie jednej nocy nie wytrzymałam i powiedziałam, że jest cisza nocna i trzeba iść spać.
W nocy co 2 godziny przychodziła pielęgniarka mierzyć cukier 2 chłopakom, niestety za każdym razem się budziłam.
Mati bawił się z innymi dziećmi i po raz pierwszy odważył się bawić slime. W ogóle chcieliśmy kupić,ale okazało się, że sklepik w tą sobotę akurat jest nieczynny.
Ale inne dzieci mu pożyczały i wspólnie się bawili,a nawet wybrudził bluzkę i musiałam doczytać,jak się pozbyć plamy.
W niedzielę też dowiedziałam się, że czeka nas w poniedziałek usg brzucha,bo Mati skarżył się na ból brzucha i chcieli to sprawdzić.
Pani doktor powiedziała, że koło 12 ej przygotuje wypis,więc zaczęłam nas pakować, poszliśmy do biblioteki oddać książki,potem Mati miał zajęcia z Panią nauczycielką i nauczył się rysować straż pożarną.
Po obiedzie wreszcie mogliśmy wyjść do domu.
Pani z Ubera pomogła mi zapakować nasze rzeczy do bagażnika i pod dworcem pomogła nam wyjąć.
Niestety była taka kolejka do kasy i problemu z systemem ( nie mogłam kupić bilety on-line) że 3 pociągi nam uciekły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Miło mi będzie, jeśli podzielisz się ze mną swoją opinią