poniedziałek, 27 maja 2024

Dalej szpital

 Najcięższe były noce,pomijam fakt, że rozkładane krzesła dla rodzica jeżdżą po całej sali, skrzypią,a jak jak przekręcasz to z nich spadasz.

Najgorsze było to, że starsi chłopcy do późna grali w strzelanki i nawet jak Mati był mega zmęczony,to nie miał szansy usnąć.

Tak też w nocy z soboty na niedzielę miał przez sen pobierane badania na hormon wzrostu, zamiast 2,to 3 razy,bo w zasadzie jak tylko zasnął o 23 ej przyszła Pani pobrać krew.

Poziom kortyzolu wskazywał na to, że jeszcze jego organizm nie wszedł w fazę snu.

Byłam zła, że nikt nie egzekwował,żeby pacjenci szli spać.

Jedynie jednej nocy nie wytrzymałam i powiedziałam, że jest cisza nocna i trzeba iść spać.

W nocy co 2 godziny przychodziła pielęgniarka mierzyć cukier 2 chłopakom, niestety za każdym razem się budziłam.

Mati bawił się z innymi dziećmi i po raz pierwszy odważył się bawić slime. W ogóle chcieliśmy kupić,ale okazało się, że sklepik w tą sobotę akurat jest nieczynny.

Ale inne dzieci mu pożyczały i wspólnie się bawili,a nawet wybrudził bluzkę i musiałam doczytać,jak się pozbyć plamy.



Miał też codziennie pobieraną krew na badania.

W niedzielę też dowiedziałam się, że czeka nas w poniedziałek usg brzucha,bo Mati skarżył się na ból brzucha i chcieli to sprawdzić.
W poniedziałek rano poszłam do Pani doktor,aby dowiedzieć się,kiedy będziemy mogli wyjść do domu?
Pani doktor powiedziała, że musimy z Jackiem przejść szkolenie dietetyczne i jak usg wyjdzie ok,to możemy jechać do domu,bo wyniki genetyczne do 3 m-cy.
Powiedziała, że zleci mu jeszcze badanie na celiakię i żebym pogadała z dietetykiem.
Uzgodniłam z Panią dietetyk, że przyjedziemy w następnym tygodniu na szkolenie,bo w tym Jacek pracuje do 18 ej i nie miałby jak przyjechać na szkolenie o 11 ej.
Pani doktor powiedziała,żeby pielęgniarki mi dały skierowanie na to USG i żebym spróbowała,może uda się wcześniej je zrobić,bo byliśmy zapisani na 10:20.
Pojechałam z Matim 20 po 8ej pod gabinet USG i udało się,żeby zrobili mu wcześniej.

Pani doktor powiedziała, że koło 12 ej przygotuje wypis,więc zaczęłam nas pakować, poszliśmy do biblioteki oddać książki,potem Mati miał zajęcia z Panią nauczycielką i nauczył się rysować straż pożarną.

Po obiedzie wreszcie mogliśmy wyjść do domu.

Pani z Ubera pomogła mi zapakować nasze rzeczy do bagażnika i pod dworcem pomogła nam wyjąć.

Niestety była taka kolejka do kasy i problemu z systemem ( nie mogłam kupić bilety on-line) że 3 pociągi nam uciekły.






A w domu czekało na nas mnóstwo owoców i pięknie rozkwitnie tych kwiatów.
Wszędzie dobrze,ale w domu najlepiej.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Miło mi będzie, jeśli podzielisz się ze mną swoją opinią

List do rodzica wcześniaka

 Rodzicu wcześniaka! Zbierałam się,by napisać do Ciebie już dawno,ale choć minęło już tyle lat,nadal nie lubię rozpamiętywać tego czasu. Wra...