Tym razem J podwiózł nas i pojechał zaparkować autko,a na Izbie przyjęć nie było ludzi,na serio serio.
Też nie mogłam w to uwierzyć,nasza lekarka celowo nam tym razem wyznaczyła piątek,bo stwierdziła, że będą wypisy i większa szansa, że będzie miejsce.
Zanim J wrócił z parkowania,my już byliśmy po wizycie u lekarza i przeszliśmy na oddział, gdzie moja ulubiona Pielęgniarka służbistka wręczyła mi regulamin oddziału i kazała czekać.
A jak skończę czytać regulamin,który miał chyba z 90 stron, to mam podpisać, że się zapoznałam 🤦
Tak sobie siedzieliśmy, w końcu nas zawołała na ważenie i mierzenie i zaprowadzili nas na salę z 6 łóżkami, kilka było zajętych.
Pani mi zwróciła uwagę, że ubrania "wierzchnie" mam oddać do domu( ta na pewno) i że nie wiadomo, czy będę mogła zostać z Matim, bo to duże dziecko i nie wymaga rodzica.
Na co ja do niej, że w regulaminie mam zagwarantowaną możliwość zostania z dzieckiem do 13 roku życia,a Mati ma 5!
To czerwona się zrobiła i mi powiedziała, że proszę na ten temat rozmawiać z lekarzem.
Więc pytam,a gdzie jest lekarz?
Zaraz do Pani przyjdzie.
Trochę rozpakowałam rzeczy, inni rodzice mi doradzili,żebym duże torby pod łóżko schowała i żebym się nie przejmowała,bo tutaj nawet z 12 latkiem mama była.
Mati był trochę zagubiony,ale starsi chłopcy grali w gierki,więc stanął i im się przyglądał.
W końcu Pani doktor nas zawołała i razem z praktykantką przeprowadziła wywiad,jak wyglądała ciąża i rozwój Matiego.
Zgodziła się na mój pobyt z nim w szpitalu, powiedziała, że nasza lekarka prowadząca jest w poradni,ale będą z nią się konsultować telefonicznie.
Tego dnia Mati nie miał żadnych badań,żeby go nie męczyć.
Więc ja pojechałam na dół do baru zjeść obiad, a Jacek z nim trochę posiedział.
Na każdy posiłek wołano Matiego i miał swoją porcję - dietę lekkostrawną i nisko kaloryczną. Tego dnia nie bardzo chciał jeść szpitalne jedzenie, trochę mi go szkoda było,bo był głodny,ale tłumaczyłam sobie, że to dla jego dobra.
Jak Jacek pojechał do domu,my trochę się pojawiliśmy,a trochę pozwiedzaliśmy szpital,bo okazało się, że nie musimy non stop siedzieć w sali.
Wystarczy zgłosić na dyżurce, że idziemy i wyjść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Miło mi będzie, jeśli podzielisz się ze mną swoją opinią