czwartek, 11 lutego 2021

Problemy zdrowotne i niespodzianka urodzinowa

 Listopad 2017



Kolejny telefon w sprawie cytologii każe mi się stawić natychmiast u gina.

Pojedyncze komórki zmienione, siedzę i nie wierzę własnym uszom.

Przecież badam się regularnie?

Jak to jest możliwe?

Myśli kłębią się w głowie, w końcu pytam, co dalej?

Gin proponuje że da mi skierowanie do szpitala, gdzie w znieczuleniu pobierze wycinki i wtedy zobaczymy.

Ogromny stres, lęk, zaczynam się zastanawiać, jak J sobie poradzi? Czy zapisać mu to, co dla mnie najważniejsze? Co ja powiem dzieciom? 

Mam się stawić w szpitalu 1 grudnia na czczo.

Przyjeżdżam i muszę czekać, siedzę na korytarzu.

Podchodzi do mnie ordynator (ten od głupich żartów) i pyta w czym może pomóc?

Mówię, że czekam na doktora M, więc odchodzi.

W końcu z gabinetu wychodzi doktor M, mówi, żebym się przebrała, daje wytyczne Pani pielęgniarce.

Przychodzimy do sali zabiegowej, kiedy się kładę podaje mi znieczulenie i za chwilę mi lata cała sala, w górę i w dół jak na huśtawce, tylko w przyspieszonej wersji.

Zaczyna się zabieg, niestety wszystko czuję, boli jak ch.. a zaciskam zęby, ale łzy same lecą.

Doktor pobiera 3 wycinki i mówi, że profilaktycznie wszystko oczyści.

Wreszcie koniec, sala nadal huśta się w zawrotnym tempie, a Pani mówi do mnie, żebym się ubrała i przyjdziemy na salę.

Przy pierwszej próbie przewracam się.

Pomaga mi usiąść na stołku i ubrać piżamę.

Nie wiem, co mi odbiło, żeby na zabieg ginekologiczny zakładać piżamę?! 🤦‍♀️

Pani bierze mnie pod rękę i transportuje do sali.

Kładę się chwilę na łóżku, chyba wreszcie leki zaczęły działać, bo przestało boleć. 

Budzi mnie ktoś, to Pani pielęgniarka, okazało się, że mogę już iść do domu, a minęły ponad 3 godziny. 

Po 3 tygodniach wynik histo pojedyncze komórki zmienione w szyjce. 

Gin mówi, żebym przyszła na wizytę to omówimy. 

Proponuje kontrolną cytologię, bo wg niego nawet jeżeli coś było, to on to usunął...

 4 marca 2018 roku



Moje 40 urodziny, dostałam wymarzony adapter i płytę Bon Jovi, radocha na maksa.

Jeszcze kwiaty i biżuterię i ogólnie udany dzień, wszyscy śpiewają : sto lat.

Wypijam łyk ulubionego szampana i jakoś tak mi dziwnie.

Piję herbatę, jest ok, biorę znów szampana i nie smakuje mi.

W końcu J pyta, dlaczego nie wypiłam, więc mówię mu: chyba jest zepsuty, jakiś taki kwaśny.

J próbuje i mówi, że dobry, taki jak zawsze.

W głowie zaczyna mi kołatać myśl, że może to pierwszy objaw?

Zaraz jednak przychodzą wątpliwości, bo przecież ostatnio staraliśmy się rok.

Urodziny są udane, ale zmęczona jestem.

Rano robię jednak test, bardzo blada druga kreska,taka, z których się śmieją na forum.

Jadę do pracy, ale kupuję kolejne testy.

6 ego, czyli w dzień spodziewanej @ robię test i 1 kreska...

Smutek mnie ogarnia, wieczorem znów wycina mnie zmęczenie.

Nadal nie mam okresu, więc robię kolejny test 2 kreski od razu się pojawiają.

Kolejne 2 testy też pokazują 2 kreski.

Jestem zachwycona i przerażona, oby tylko się nie skończyło, jak ostatnio.

Dzwonię do gina i umawiam się na 14ego na wizytę.

Nie wiem, jak J powiedzieć?  Jak On zareaguje?

W końcu 11ego mu mówię, żeby mnie następnego dnia zawiózł do diagnostyki na betę.

On w szoku i pyta czy robiłam test?

-tak, wykazał ciążę

-to zrób drugi dla pewności

-zrobiłam 5 i poza jednym wszystkie wskazują ciążę.

Przytula mnie i mówi : będzie dobrze.

Nie wiem, czy próbuje uspokoić mnie, czy siebie.

Jedziemy na betę, po kilku godzinach wynik ponad 800 



W pracy nie mogę się skupić, ciągle myślę o tym, że jak przyjdzie mi robić leki robione, to niektóre substancje nie są wskazane w ciąży, ale nic nie mówię.

Dwa dni później powtarzamy betę, tym razem wynik ponad dwukrotnie wyższy.



Jestem w szoku, w końcu jedziemy do gina, całą drogę martwię się, czy wszystko ok i obym nie usłyszała, że jest puste jajo...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Miło mi będzie, jeśli podzielisz się ze mną swoją opinią

Spontaniczny wyjazd do Kazimierza

 Dzisiaj postanowiliśmy pojechać do pobliskiego Kazimierza Dolnego, niestety pogoda nie dopisała,padało i było zimno, więc tylko przeszliśmy...