To zajęcia plastyczno-sensoryczne i ogólnie można się na nich nieźle ubrudzić.
Mieliśmy grupę kameralną, bo był tylko chłopczyk o imieniu Ignaś i Mati.
Pani prowadząca na początek dała Ignacemu mąkę do rozsypania, Mati ogólnie dziwił się, co się dzieje? Bo mąka sypała się wszędzie.
Jak zobaczył, że spadła na podłogę to dawaj na czworakach i rozcierał rączką.
Kiedy Pani chciała zrobić śnieg i usłyszał szum pianki, to był troszkę przestraszony i próbował się na mnie wspiąć i chciał się przytulić.
Potem doszła farba, był zainteresowany, ale jak ubrudzil rączki to zaraz zaczął je o siebie i o mnie wycierać 🤣
Wyszukał foremki i nawet wziął skorupke po orzechy.
Zrobiłam mu z tej masy krówkę, ale był bardziej zainteresowany orzechami.
Później w takiej specjalnej masie były ukryte zabawki i makarony i trzeba było je znaleźć,
Pozwolił sobie zasypać nóżkę, a nawet się przespacerował z Panią po "śniegu"
Po zajęciach oboje się ogarnęliśmy w łazience, Mateo wyszorowałam i przebrałam.
Zapomniałam mu wziąć z domu tubki z musem owocowym, więc w kawiarni zamówiłam mu tosta z warzywami a sobie kawę.
Po jedzeniu Pani zaproponowała, że zerknie na Matiego na sali zabaw, a ja na spokojnie mogłam się delektować kawą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Miło mi będzie, jeśli podzielisz się ze mną swoją opinią