Odkąd Mati 3 lata temu wybił sobie górną jedynkę, wiedziałam, że nadejdzie ten dzień i trzeba będzie w końcu pojechać do ortodonty, sprawdzić,czy wszystko ok .
W związku z tym, że Jacek nie mógł nas zawieźć,bo pracował do 18ej, pojechaliśmy pociągiem.
Do przychodni zamówiłam ubera i choć Pan kierowca,ani ja nie wiedzieliśmy,jak dokładnie do niej trafić. Pan wysadził mnie pod adresem,jaki wybrałam i w pobliskim sklepie dowiedziałam się,tak trafić do przychodni.
Chwilę czekaliśmy w poczekalni, Pani sprawdziła zęby, powiedziała, że mu rośnie tzw rekinia jedynka na dole i trzeba mleczaka wyrwać,co myślałam, że zrobi.
Ale nie, mówi,żebym sama dziecku wyrwała,lub znalazła dentystę.
Po czym stwierdziła, że ten stały po wybitym zębie ma jeszcze czas się przebić,więc zaprasza za rok na wizytę i tyle.
W sumie dłużej jechaliśmy niż wizyta trwała i niewiele wniosła, ale Mati szczęśliwy,bo uwielbia jeździć pociągami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Miło mi będzie, jeśli podzielisz się ze mną swoją opinią