Chociaż to Matiego drugi rok przedszkolnej przygody, to w tym roku również przeżywałam stres i martwiłam się jak będzie?
Czy będzie płakał? Czy chętnie pójdzie? Czy się przyzwyczai?czy zaakceptuje?
A tych pytań było dużo,bo długo się wahałam, tym bardziej, że nie miałam wsparcia w Jacku i musiałam sama podjąć decyzję. I w zasadzie dopiero w wakacje postanowiłam, że zmienię Matiemu przedszkole.
Decyzja o tym narastała we mnie przez prawie rok, bo wiele było takich momentów w poprzednim przedszkolu,które dawało do myślenia.
Mati często płakał,nie chciał chodzić, potrafił dostać gorączki ze stresu.
Może komuś się wydawać to śmieszne,ale mnie nie było do śmiechu.
Tym bardziej, że przez Panie nie był chwalony i zaczynał zamykać się w sobie, bo jego prace nie były doceniane, ani wywieszane.
A wręcz słyszałam, że jak mam problem to powinnam poszukać specjalnego przedszkola.
Mój mąż nie prowadził młodego do przedszkola, nie widział jego płaczu,ani tego jak on się we mnie wtulal i nie chciał puścić.
On jak po niego przychodził,to dziecko było szczęśliwe, że wraca do domu.
Dlatego ,kiedy z nim rozmawiałam o przedszkolu, to słyszałam zrobisz jak uważasz,rób jak chcesz.
Ciężko jest podejmować decyzję bez wsparcia drugiego rodzica, martwiłam się,jak Mati zniesie zmiany.
Pojechałam do przedszkola, do którego chodził kiedyś Marek z Angelika i porozmawiałam z Panią dyrektor, że chciałabym Matiego zapisać.
Nie było miejsc, ale Pani dyrektor dała mi papiery do wypełnienia i powiedziała, że jak się coś zwolni to da mi znać.
Minął cały lipiec i nic, w końcu sierpnia 19 ego zadzwoniła Pani dyrektor, że zwolniło s im się miejsce.
Ogromnie się ucieszyłam,choć musiałam lecieć do poprzedniego przedszkola wycofać papiery, żeby w nowym mogli nad wpisać.
Myślę, że byłoby inaczej,gdyby Jacek choć trochę się zaangażował w tą sprawę,a nie usłyszałam, że wymyślam.
Ale do brzegu.
Chciałam Matiemu pokazać przedszkole zanim zaczniemy nowy rok przedszkolny.
31ego musiałam podjechać podpisać dokumenty i odebrać kartę, wzięłam ze sobą Matiego,podeszła do nad jego Pani. Przywitała się, pokazała mu szatnię i zaprowadziła do sali.
Na spokojnie,bez stresu wziął ją za rękę i poszedł zobaczyć sale.
Pierwszego dnia był lekki stres, bo dużo dzieci,wiele płakało ( bałam się, żeby i jemu się nie udzieliło). Pomogłam mu założyć ciapki,bo nowe i jeszcze nie wyrobione, rozebrał się i poszliśmy na górę.
Krótki buziak- przytulak i poszłam do domu.
Umówiłam się z Panią, że przez pierwsze dni będę go odbierała po obiedzie i pomimo, iż pierwszego dnia jak przyszłam, okazało się, że ma angielski, to Pani powiedziała, że skoro mu obiecałam, że go odbiorę po obiedzie, to trzeba dotrzymać słowa.
Pani powiedziała mi, jak Mati spędził czas, o jedzeniu itd.
Synek przeszczęśliwy i pełen energii, po przedszkolu poszliśmy na plac zabaw,gdzie się wyszalał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Miło mi będzie, jeśli podzielisz się ze mną swoją opinią