Nie powiem, że idzie nam świetnie,bo to jakby nic nie powiedzieć.
Mati chyba niewiele zrozumiał z mojego tłumaczenia,albo ciężko mu zaakceptować, że w przedszkolu nie spędzamy czasu razem.
Szedł do przedszkola ze mną pierwszego dnia taki trochę obojętny, ale w momencie,kiedy mówiłam mu, że muszę iść do pracy,a on będzie się bawił z dziećmi, zaczynał płakać, że on chce,żebym z nim była.
" Mamusiu pjosie Cię,ziośtań ze mną,ja Cię mocno kocham" - kiedy to słyszałam serce mi się krajało i ze łzami ukrytymi pod powiekami odprowadzałam go do sali. A sama robiłam w tył zwrot do domu, spakować się i do pracy.
W pracy jak na szpilkach, w stresie, na każdy sygnał telefonu, ja już myślałam, że to z przedszkola, żeby go zabrać.
2 września miał lepszy poranek, może dlatego, że wreszcie deszcz przestał padać i mogliśmy pojechać z jego ukochanym autkiem. Po drodze się cieszył, niestety w szatni znowu smutek...
Bardzo mi przykro, że nie mogę po niego przyjść i go odebrać z przedszkola, choć Jacek mówi, że jak go odbiera po obiedzie,to Mati jest szczęśliwy.
Może za bardzo jest do mnie przywiązany?
A może po prostu przyzwyczaił się, że praktycznie 3/4 czasu do tej pory spędzał ze mną a że jest dzieckiem wrażliwym i uczuciowym, to ciężko mu zaakceptować zmiany.
Oby kolejne tygodnie wyglądały lepiej,bo przez jego płacz,ja mam potem stres i nerwy i martwię się o niego cały dzień.
Mam nadzieję, że się przyzwyczai i polubi przedszkole.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Miło mi będzie, jeśli podzielisz się ze mną swoją opinią