Mamą Matiego zostałam 9ego października ale tak naprawdę się nią poczułam 29 października, kiedy zabraliśmy go do domu.
Pamiętam, że w nocy nie mogłam spać, analizowałam wszelkie rady i wytyczne od Położnych z Oionu.
Miałam w telefonie muzykę relaksacyjną, która mu puszczały, głęboko wyryte rady o stałych porach dnia na przebranie, karmienie, podanie leków.
Ale też pamiętałam, że Panie opowiadały jak ważny jest nasz spokój i pozytywne nastawienie.
Przestrzegały, żeby przynajmniej na początku dziecku nie fundować za wielu bodźców, bo mieli przypadek, że rodzice przestymulowali maluszka i nie mogli uspokoić i wrócili do szpitala, bo w domu dziecko się zanosiło płaczem.
Bałam się też, żeby nie było jakiś niepokojących objawów które by dyskwalifikowały do wyjścia.
A najbardziej byłam przerażona tym, jak sama dam sobie radę z takim maluszkiem, zapamiętać tyle rzeczy i stosować je na co dzień.
A co jak się zachłyśnie?
Mieliśmy kurs na Oionie, ale teoria sobie, a nie wiadomo jak to wyjdzie w praktyce.
A jeżeli będzie miał kłopoty z oddychaniem?
A może trzeba kupić monitor oddechu, choć neonatolog nie zalecał?
Oj tych pytań i leków było wiele.
Kiedy wreszcie zapadła decyzja, że Mati wychodzi byłam zestresowana tym czy poradzę sobie z ubraniem go, umieszczeniem w foteliku, czy nie będzie płakał w aucie?
Na szczęście Mati nic sobie z tej jazdy nie robił i spał sobie pięknie.
Pierwszy dzień razem minął nam bardzo intensywnie, bo dużo było wytycznych i żeby wszystko wykonać trzeba było się zmobilizować. A już rok później tego dnia była tak piękna pogoda, że Mati szalał w samym body i spodenkach po parku.
Koniec października, a ciepło było jak w lecie, więc spacer po parku trwał kilka godzin.
Przez ten pierwszy rok tyle się wydarzyło, Mati tak bardzo się zmienił, urósł, choć nie przestałam się o niego martwić.
Choć synek nauczył mnie cierpliwości, tego że wszystko jest w swoim czasie, pokazał mi, jakim jest indywidualistą i że pomimo iż jest mały, ma swoje zdanie i wybory.
No i dzisiaj mija kolejny 29 października, od marca towarzyszy nam wirus i rzeczywistość jest trudna, co już prawie wszystko wraca do normy, to znów nas zamykają w domach, izolują.
Dla takich małych dzieci jest to bardzo trudne, kiedy mają utrudniony kontakt z rówieśnikami, nie mogą chodzić na ulubione zajęcia, kiedy się trzeba od innych odsuwać.
Chce zachować choć trochę normalności w jego dzieciństwie, dlatego na chwilę będziemy wychodzić z domu.
Chciałabym aby Mati był szczęśliwy, żeby mógł chodzić na swoje ulubione zajęcia umuzykalniające, na basen, bawić się z dziećmi.
Chciałabym aby Mati był szczęśliwy, żeby mógł chodzić na swoje ulubione zajęcia umuzykalniające, na basen, bawić się z dziećmi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Miło mi będzie, jeśli podzielisz się ze mną swoją opinią