Choć początki w kinie nie były łatwe.
Poszłam z Matim po raz pierwszy jak miał 3,5 roku i wtedy dla niego wszystkiego było za dużo.
Reklamy trwające 30 minut, ciemno, głośno i choć to był jego ulubiony Psi patrol, musieliśmy wyjść w połowie,bo głowa go rozbolała.
Od tamtej pory średnio raz w miesiącu w ramach czasu z tatą, Mati chodzi z Jackiem do kina.
Jednak coraz częściej przebąkiwał o tym, że chce pójść z obojgiem rodziców i w końcu wybraliśmy się na nową wersję Żółwi Ninja.
Wysępił zestaw z figurką i poszliśmy.
Niestety nie bardzo mi się podobała ta wersja, było dużo agresji, przemocy, świąteł,muzyki i obrzydliwych scen.
Mati trochę inaczej to odebrał,ale mnie się nie podobała ta wersja.
Po kinie postanowiliśmy pójść na pizzę o tak zaszliśmy do pizzerii,w której Mati mógł zobaczyć jak robi się pizzę, pobawić się, a nawet podziwiać rybki w wielkim akwarium.
Był zachwycony, że tyle czasu spędził z rodzicami i już pyta,kiedy to powtórzymy?